lipca 12, 2012

Week before departure

Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Dziś został tydzień do naszego odjazdu. Siedzieliśmy w dziewiątkę na kanapie w salonie o oglądaliśmy koncert Justina Biebera - na prośbę Nialler'a. Łucja właśnie z nim chodzi, więc m dwie możemy spać w łóżku z chłopakiem, a pozostałe na materacach  w salonie. Ola nagle wyszła z salonu, a ja poszłam za nią, bo miała jakąś smutną minę. Zamknęła się w łazience na górze, a zza drzwi słychać było szloch. Usłyszała mnie i otworzyła drzwi.
J- Hej, dlaczego płaczesz?
O- Nie ważne, i tak nic z tego nie będzie.
J- Przecież mi możesz powiedzieć, może ci pomogę.
O- Dobra, ale nie śmiej się ze mnie. Wiesz, że lubię Liam'a, tak bardzo, bardzo, ale on nie robi nic w tym kierunku i dlatego płaczę, bo na prawdę myślałam, że będziemy chociaż przyjaciółmi. Ale proszę cię, zostaw mnie teraz samą.
J- Jak chcesz, a tak w ogóle to sądzę,że a się coś zrobić. - mrugnęłam i wyszłam z łazienki.
Za drzwiami stał Liam. Był w szoku, to było widać. Popatrzyłam na niego znacząco i zeszłam na dół. Byłam z siebie dumna, choć nic nie zrobiłam. Wiedziałam, że będą razem. Postanowiłam swatać tą ostatnią. W salonie powiedziałam Louis'owi na ucho by zrobił coś z Harry'm, a ja zajmę się Gabryśką.
J- Gabi, możemy iść na chwilę do kuchni? - zapytałam, a ona kiwnęła potakująco głową.
Ruszyłyśmy w stronę kuchni. Mówiłam przyciszonym głosem, tak aby chłopcy nas nie usłyszeli.
J- Lubisz Harry'ego tak?
G- Tak.
J- Chcesz z nim być?
G- Tak.
J- No to na co czekasz?! Założę się, że on też cię lubi bardziej niż powinien.
G- Aha, na pewno. - powiedziała ironicznie
J- Zaraz ci udowodnię, poczekaj.
Zadzwoniłam do Louis'a. Nagadałam mu różnych rzeczy, a on na to, że Harry zaraz będzie w kuchni.
G- Co?! Ja tak nie mogę, zostań tu.
J- Głupia jesteś. Będziecie razem, gwarantuję ci to tylko mnie puść.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł Harry. Tylko uśmiechnęłam się do chłopaka i opuściłam kuchnię. W salonie usadowiłam się obok Louis'a i było mi tak jakoś dobrze lekko na sercu. Po jakichś piętnastu minutach, do salonu równocześnie weszły dwie zakochane pary.
O/Li/G/H- Jesteśmy razem!
J- Taaaak! No ileż można.
Ten ostatni tydzień w Londynie był magiczny. Cały czas we dwoje, czasami w ósemkę, ale i tak było super.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz