Wpatrywał się we mnie, a ja w niego. Przeszywał mnie swymi pięknymi, morskimi, zmysłowymi oczkami, tak że zmiękły mi kolana. Założył mi włosy za ucho, szepnął ,,Kocham Cię'' i pocałował. Tuliliśmy się tak chyba ze dwie godziny, aż w końcu zaczął padać deszcz. Cali przemoknięci wróciliśmy do domu. Cała zgraja jak zwykle zalegała na kanapie.
N- O, nasze gołąbeczki wróciły.
U- Wyglądacie słodko tacy mokrzy.
J- Jak ci tak słodko to idż sama moknij.
N- Idziemy?
U- Jasne.
N- Aaaale to był sarkazm.
U- No i? Ja idę.
Z- To ja też pójdę.
N- Tylko wracać mi tu zaraz, bo Justin Bieber leci na żywo.
U- No ta jasne. No ja mam ochotę oglądać jego szpetną mordę. - powiedziała tak, że chyba tylko ja i Gabi to usłyszałyśmy
Wyszli na schody. Po jakichś piętnastu minutach rozpoczął się koncert J.B.
N- Blanka możesz po nich iść?
J- Jasne.
Poszłam po nich. Uchyliłam drzwi, bo nie chciałam przerywać im rozmowy.
U- Ale przecież ja mam chłopaka i jest nim twój przyjaciel.
Z- Nie obchodzi mnie przyjażń, ale skoro mnie odrzucasz to rozumiem
U- lubię cię...ale to nic więcej.
W tym momencie przyszedł Niall. Odepchnął mnie i otworzył całkiem drzwi.
Z- Ale pozwól - pocałował ją.
Niall wkurzony na maksa, wyrwał frontowe drzwi. Uderzył Zayna w twarz.
N- Koniec z nami - zwrócił się do Ulki
U- Ale ty nie rozumiesz. To nie moja wina.
N- Wiem to co widziałem.
U- Rób co chcesz, mogłeś iść ze mną, a nie zachwycać się Bieberem.
N- A więc to teraz wina Justina?
U- W większości.
N- Nie mogę na ciebie patrzeć.
U- A idż. Idż i nie wracaj - popłakała się.
Niall poszedł gdzieś, w taką ulewę że nie było widać świata. Przytuliłam Ulę, bo przecież niedawno też straciłam chłopaka i wiem co to znaczy. Zayn popatrzył na mnie takim dziwnym wzrokiem i wiedziałam, że chce zostać sam z Ulką. Zostawiłam ją pod jego opieką. On ją objął i stali razem w deszczu. Co za słodki widok, taki romantyczny. Opuściłam ich czując się tak dziwnie ciężko w duchu. Wtuliłam się w Louisa. Trochę poprawiło mi to humor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz