lipca 27, 2012

The sole rescue

Cała niedziela była bez sensu. Oli była taka dobra, że została ze mną. Nie wiem co by było gdyby nie ona. Po południu doszły do nas Gabryśka i Ulka i teraz to w ogóle nie miałam czasu by myśleć o Louisie.Wieczorem wpadły też antyfanki 1D, ale nie miałam ochoty z nimi rozmawiać, więc moje BFF wyprosiły je. Oliwia była ze mną przez cały tydzień, chyba tylko dwa razy wpadła do siebie do domu. Ula i Gabi, odwiedzały mnie co jakiś czas, ale większość czasu spędzały na obgadywaniu swojego wyjazdu. Z tego co słyszałam wywnioskowałam, że jadą do Anglii. Nie poprawiło mi to specjalnie humoru. Wręcz przeciwnie, byłam na nie zła, choć nie znałam powodu ich wypadu.
Pogoda pogarszała się z dnia na dzień, a razem z nią moje samopoczucie. Miałam wrażenie, że Oli ma mnie dość, ale nie okazywała tego jakoś szczególnie. Nadszedł dzień wyjazdu Gabi i Ulki. Kiedy wyjechały, myślałam, że Oliwia już kompletnie mnie znienawidzi, ale jak to mówią ,,prawdziwych przejaciół poznaje się w biedzie''. Nie mialam kontaktu z dziewczynami i mialam do nich wielki żal,że nawet nie zadzwonią (ja nie mogłam, bo Oliwia skonfiskowała mi komórkę). Byłam w strasznym dołku. Straciłam chłopaka, przyjaciółki. Zdenerwowana na cały świat, wyszłam z domu i poszłam do apteki. Oliwka nie zauważyła, co było mi na rękę. Kupiłam tabletki nasenne i wróciłam do domu. Tego też nie widziała. Poszłam do siebie i zamknęłam drzwi na klucz (ponieważ już wstawili mi te drzwi). Wzięłam garść tabletek i położyłam się na łóżku. Zasnęłam. To był baaardzo dłuuugi sen. Myślałam, że to koniec. Po raz kolejny widziałam nad sobą białe światło i po raz kolejny nie był to drugi świat. Otworzyłam oczy, a nade mną ujrzałam twarz Lou. Haluny? Nie. Rzeczywistość? Tak. Nic z tego nie rozumiałam. Wyraz jego twarzy zmienił się. Teraz był uśmiechnięty. Mocno ściskał moją dłoń. To było miłe, ale takie fałszywe.
J- Co ty tu robisz człowieku?!
Nic nie odpowiedział, tylko spuścił wzrok.
J- Puść. Najpierw mnie zostawiasz, a teraz siedzisz tu sobie jak gdyby nigdy nic?
L- Zasłużyłem na twoją pogardę. Zachowałem się jak głupek, a teraz tego żałuję.
J- Czuję się jak w średniowieczu. Co ty sobie myślisz? Sądzisz, że pare głupich słów wszystko załatwi?!
L- Wiem, że żle zrobiłem. Popełniłem wielki błąd, Proszę wybacz mi.
J- Myślisz, że to takie łatwe? Ty pojechałeś sobie do Londynu zostawiając mnie samą. Wiesz przez co ja przeszłam?
L- Nie wiem i zapewne się nie dowiem, ale jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię, Rozumiesz? KOCHAM! - zaczął płakać
To było takie piękne. Nie mogłam mu nie wybaczyć. Przecież to chłopak mojego życia.
J- Louis to nie takie proste. Ale...
L- Dobrze. Skoro nie chcesz ze mną być to chociaż rozstańmy się w przyjażni.
J- Ale ja wcale nie mówię o rozstaniu. Też cię kocham, ale wiedz, że nie zaufam ci tak od razu.
L- Dobrze kochana. Dla ciebie wszystko księżniczko.- pocałował mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz