Ni stąd ni zowąd moja sypialnia wypełniła się ludżmi. Całe One Direction i moje trzy BFF. Nie chciałam siedzieć w pokoju, w którym ja leżałam a reszta ledwo mieściła się wokół mojego łóżka, więc na moją prośbe poszliśmy do salonu. Chłopcy znów puścili horror, a ja bez żadnych przeszkód mogłam przytulać się do Louisa. Po filmie 1D zaproponowali, bu spędzić ten wieczór pod gołym niebem. Entuzjastycznie opuściliśmy dom. Chłopcy rozpalili ognisko, a ponieważ nie było na stanie kiełbasek, bo podobno Niall wszystkie zjadł, pielki kartofle. Niestety jak to zwykle bywa, nieszczęścia chodzą parami. Louis, Harry i Zayn wygłupiali się przed ogniem. Tak wariowali, że Harry i Lou wylądowali w ognisku. Od razu do szpitala. Lekarze coś tam im zrobili i tak około 23 byliśmy już w domu. Postanowiliśmy, że jednak nie spedzimy tej nocy na dworze. Wszyscy spaliśmy w salonie. Jak przyjemnie było spać nareszcie z Louim. Następnego ranka wstałan najwcześniej z całej paczki. Byłam cała obolała, bo Louis wiercił się we wszystkie strony, przez co miałam masę siniaków na łydkach. Zaraz po mnie wstał Lou. Poszliśmy do kuchni, by zrobić śniadanie nam i reszcie. Lou ja zwykle wyciągnął marchewki.
L- A masz! - rzucił nią we mnie
J- Ała! Co to miało być?!
L- Po prostu chciałem ci pokazać jak bardzo cię kocham.
J- Rzucając we mnie marchewką?
L- Tak, bo przecież kocham marchewki.
Uśmiechnęłam się i oddałam mu jego ,,warzywko''
J- Oddane za pożyczone.
J- Wiesz, mam coś dla ciebie.
L- Nie mogę się doczekać.
Wyjęłam z torebki dwa wisiorki z połówkami serc. Dalam ,,LOVE'' Louisowi.
L- Śliczne, ale ja kupiłem... - wyjął z kieszeni również dwie połowy serc tyle, że ,,BLANKA'' i ,,LOUIS''
J- Piekne - dał mi ,,LOUIS'' - założysz mi mój?
L- Oczywiście.
Delikatnie muskał palcami moją szyję. Swój przeczepił do kluczy od samochodu. Spoglądając w dół spojrzał na moje nogi.
L- Co ty masz na łydkach?
J- Siniaki.
L- Kto ci to zrobił?
J- Ty.
L- Ja?
J- Tak ty. Dziś w nocy. Wierciłeś się jakbyś miał owsiki. Kopałeś mnie całą noc.
L- Przepraszam.
J- Nic nie szkodzi.
Szliśmy nie odzywając się do siebie. W pewnym momencie Lou zaszedł mi drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz